- Witam, nazywam się Liam Payne i będę waszym nauczycielem języka angielskiego w tym roku - zaczął a moje serce przyśpieszyło, slyszałam już taką kombinację danych. Muzyk z One Direction się tak nazywał ale różnili się tamten Liam był zielonooki a ten miał oczy piwne, inną fryzurę. - Skoro jesteśmy już w komplecie zacznijmy od tego że się przedstawicie - powiedział przerywając moje rozmyślenia na temat tej zbieżności.
Gdy wszyscy wymieniliśmy już swoje imiona, nasz nowy nauczyciel podał temat...: "Miłość w życiu i literaturze".
Gdy to powiedział aż mnie dreszcz przeszedł. Ręce zaczęły mi się trząść... Nie mogłam opanować emocji. Mimo iż wiedziałam że nie ma w tym żadnego podtekstu a w naszych książkach jest dużo tekstów o miłości, nie potrafiłam się skoncentrować na lekcji. Ciągle myślałam o bólu po ostatnim chłopaku, o tym że zakochałam się w nauczycielu co było tak samo nieodpowiednie jak zakochanie się w narkomanie lub gwałcicielu - niemoralne, nieosiągalne... Nieetyczne! Widziałam pana Payne'a kilka razy wcześniej w szkole, końcem zeszłego roku był tu na stażu bo nasza nauczycielka była w ciąży i brała urlop macierzyński, przypuszczałam że zostanie moim nauczycielem ale moje uczucie wtedy dopiero rozkwitało. Chociaż nie mogłam się oprzeć żeby się w niego nie wpatrywać, próbowałam całym ciałem i umysłem przez wszystkie lekcje z nim - angielski, wychowawczą, kulturę i dodatkowe...
Dobrze że ze mną siedziała moja przyjaciółka i to zauważyła. Nagle pod ręką zobaczyłam karteczkę "Nie patrz na niego tak nachalnie. On jest twoim nauczycielem - ale wiesz że będę cię wspierać w każdej decyzji. Choć lepiej - zapomnij o nim, chyba nie chcesz mieć problemów?".
Moje serce podpowiadało mi by nie słuchać nikogo, mój rozum natomiast podpowiadał mi że Clara dobrze gada mówiąc bym sobie go odpuściła. Chciałam by był mój, ale wiedziałam że jest starszy a ja jestem dla niego tylko uczennicą. Postanowiłam dać sobie czas, może mi się uda odkochać, zapomnieć. A jak nie to tylko 9 miesięcy! Wytrzymam - powtarzałam sobie. Ale wiedziałam że pomimo mojej silnej woli może być ciężko.
Nauczyciel po skończeniu pisania nam zadań na tablicy postanowił przejść po klasie by zobaczyć jak nam idzie. I wtedy się zaczęło chociaż miałam same piątki tego zadanie nie potrafiłam rozwiązać... Co się ze mną dzieje, czy może to on tak na mnie działa? Cały czas zadawałam sobie to pytanie. Wiedziałam że to łatwe, miałam rozwiązanie w głowie ale nie umiałam go zapisać, moje myśli wiły się w głowie a ja nie potrafiłam wyłapać wśród nich odpowiedzi na zadanie. Zastanawiałam się co się ze mną dzieje. I choć odpowiedź nasuwała się sama - motyle w brzuchu, zawroty głowy i ciągła chęć patrzenia na niego - nie mogłam się z tym pogodzić. Odpychałam to od siebie, nie chciałam kochać nauczyciela - to nie było w moim stylu!
Nagle na mój zeszyt padł cień...
- Trzeba ci pomóc?
- Nie, poradzę sobie - odparłam.
- Na razie nie najlepiej ci idzie...
- To przez... To przez... Ból brzucha - w końcu nie skłamałam, bolał mnie ale nie z takiego powodu z jakiego on sądził. Był miły i posłał mnie do pielęgniarki.
Poszłam do niej a ta mi dała jakieś proszki przeciwbólowe i wysłała mnie na z powrotem na lekcje... Jednak gdy weszłam do sali on dalej stał przy mojej ławce, co upewniło mnie w przekonaniu że pielęgniarka jest podła i nie interesuje się naszym zdrowiem, byleby jak najszybciej się nas pozbyć. Czułam się nie zręcznie przechodząc obok niego. Te perfumy są zabójcze – pomyślałam. Usiadłam na swoim miejscu, on ciągle stał obok tłumacząc coś mojej przyjaciółce, zastanawiałam się czy zrobiła to specjalnie czy przez przypadek zatrzymała go tutaj tak długo.
- Lepiej się czujesz? - zapytał z troską w głosie.
- Tak dziękuję - odparłam i oparłam się o krzesło - nie miałam siły rozwiązywać tych zadań, Liam chyba to rozumiał bo nic nie mówił na to że już po 15 minutach lekcji ja się poddaję i nic nie robię..
Gdy po czterdziestu minutach zabrzmiał dzwonek Lian kazał mi przyjść dzisiaj po lekcjach żeby zemną porozmawiać, sądziłam że chodzi o moje złe samopoczucie gdyż nauczyciele rzadko kazali mi podchodzić do siebie albo zostawać po lekcji... Jednak wiedziałam że dla niego mogłabym zostawać codziennie. Nie bałam się tej rozmowy, on mógł mnie karcić i mógł mu się mu nie podobać mój stosunek do nauki - przez chwilę przemknęła mi po głowie myśl by zawalić angielski byleby musieć z nim mieć dodatkowe godziny.
Lekcje minęły mi szybko lecz może dla tego ze wciąż o nim myślałam o jego czekoladowych oczach weszłam do klasy i zobaczyłam go, rozmawiał z jakimś rodzicem... Wiedziałam że to mama Patryka - szkolnego łobuza - to nie było dziwne, jego rodzice byli wzywani do szkoły co dwa trzy dni. Ręką wskazał mi krzesło i pokazał żebym poczekała pięć minut - ale ja mogłabym czekać całą wieczność. Już po kilku minutach usiadł naprzeciwko mnie...
- Jesteś świetną uczennicą, masz idealne oceny... - zaczął - ale dziś na lekcji nie uważałaś, rozmawiałem z pielęgniarką według niej nic ci nie było. Nie chciałbym ci psuć ocen więc proszę by to się nie powtórzyło, w końcu każdy może mieć gorszy dzień... - powiedział.
- Dziękuję i przepraszam - powiedziałam z westchnieniem, tak bardzo żałowałam że tylko tak to się skończyło.
- I jeszcze jedno - dodał - chciałbym stworzyć grupę najbardziej utalentowanych. Jeśli byś się zgodziła, byłabyś w tej grupie.
- Oczywiście - odparłam mimowolnie, doskonale wiedziałam że nie chodziło mi o naukę, tylko o to by spędzić z nim trochę więcej czasu, a to byłaby idealna okazja.
Chciałam już wstać, ale on dodał:
- Postaraj się skupić trochę na lekcji a nie tylko na mnie dobrze?
Mnie aż w bilo w krzesło, tego się nie spodziewałam.
-Dobrze postaram się... - Czy ja to powiedziałam czy pomyślałam... Myślę że powiedziałam nie ma to jak się upokorzyć przy takim nauczycielu.
Teraz bałam się już poruszyć, odezwać... Powoli podniosłam się z krzesła.
Aż mi serce zaczęło bić szybciej. Stanęłam. Obróciłam się a pan Payne się do mnie uśmiechnął...
- Nie martw się, nie jesteś pierwsza - powiedział - i nie ostatnia...
No cóż, musiało mu się to już zdarzyć nie raz - wiedziałam to. W końcu był boski. A to sprawiało że wiedziałam że jest jeszcze bardziej nierealny, jeszcze bardziej nieosiągalny. Ale równocześnie kochałam go bardziej.
Następnego dnia wyciągnęłam śliczny zestaw z szafy, długo się wahałam czy go ubrać wiedziałam że był bardzo seksowny, ale nie raz byłam już w nim w szkole. W końcu się zdecydowałam ubrałam tiulową zwiewną spódniczkę w kolorze delikatnego fioletu, do tego czarną bokserkę i czarne szpilki. Dobrałam do tego dodatki i torebkę (taki strój - http://i.pinger.pl/pgr308/675701c1000aaee24aaa7a2e/zestaw%204.bmp). Wzięłam do tego moją ulubioną marynarkę, ale tylko na wszelki wypadek gdyby zaczęło padać.
Gdy weszłam do klasy przestraszyłam się, poza panem Payne'm stała też tam dyrektorka - a ona rzadko bywała u nas na lekcjach...
Usiadłam w ławce i nim zauważyła mój strój założyłam marynarkę, niby nic nie miała do strojów uczniów ale na wszelki wypadek...
- Drodzy uczniowie - zaczęła - w przyszłym tygodniu w naszej szkole odbędzie się wymiana uczniów. Uczniowie jadący na wymianę zostaną wylosowani więc będzie to w stu procentach uczciwy wybór. Nasi uczniowie wyjeżdżający do Francji, pojadą tam za dwa i pół miesiąca. Nauczyciele którzy z wami pojadą to pan Payne, pani Craskie oraz pan Shay.
Od razu coś zaświeciło się w mojej głowie, może mój strój to spowodował może nie ale widziałam jak całą lekcje uśmiechał się do mnie Liam. Po skończonej lekcji poprosił bym przyszła gdy skończę wszystkie zajęcia. Gdy tylko wyszłam z sali poszłam do pani dyrektor żeby mnie wybrała poza losowaniem a ona się tylko milo uśmiechnęła. I powiedziała że muszę czekać do ogłoszenia wyników - pewnie już kilka osób ją o to prosiło.
Kolejne lekcje ciągnęły się w nieskończoność... Pragnęłam by płynęły szybciej ale one wbrew wszystkiemu jeszcze bardziej zwalniały. Myślałam że zwariuję... Gdy skończyła się siódma lekcja, w podskokach poszłam do sali pana Payne'a, chciałam już zobaczyć jego oczy, jego uśmiech...
- Prosił pan abym przyszła...
- Tak, pani dyrektor zgodziła się bym ja i trójka pozostałych nauczycieli wybrali czwórkę z dziesiątki uczniów którzy pojadą na wymianę. Jedną z tych osób jesteś ty - powiedział ciągle się na mnie patrząc i mimo iż moja marynarka była zapięta nie mógł oderwać ode mnie oczu. Może jednak mu się podobałam, ale chował to uczucie głęboko ponieważ był moim nauczycielem... Nie to nie możliwe, on po prostu uważał że jestem wystarczająco inteligentna...
Zastanawiałam się dlaczego nie patrzył mi w oczy. Jakby się bał. Nie miał odwagi...
Może jednak moje przypuszczenia nie były bezpodstawne...
- A mogę wiedzieć kim jest pozostała trójka? - zapytałam zaintrygowana...
- Oczywiście odpowiedział... Patryk Deroon, Elisha Stars i Eliot. - Patryk? On ledwo przechodził z klasy do klasy, jakim cudem go wybrali. Elisha miała bogatych rodziców a Elion był po prostu przypadkowy. Te wybory nie miały sensu. Lecz ja się cieszyłam że on mnie wybrał - miałam nadzieję że on. Ale coś mnie zastanawiało cały czas przygryzał wargę i wlepiał oczy w moje długie nogi. Zastanawiałam się dlaczego nie patrzył mi w oczy. Jakby się bał.
Gdy wychodziłam usłyszałam tylko ze wyglądam bardzo ładnie... I że mam się nie rumienić tak na jego widok. O mało się nie przewróciłam jak to powiedział... Stanęłam i powiedziałam:
- Dobrze panie profesorze...
- Nie mówi mi per pan po lekcja, nie jestem taki stary - odparł...
O mało się nie rozpłakałam jak to usłyszałam, oczywiście ze szczęścia...
- Dobrze - powiedziałam i odeszłam... W drodze powrotnej do domu cały czas podskakiwałam w rytm melodii z mp4... On mnie lubił, teraz musiałam tylko odkryć jak bardzo... Ale został mi tylko ten rok szkoły, nie mogę tego zniszczyć przez związek z nauczycielem... Postanowiłam że jeśli coś jest na rzeczy, możemy poczekać do czerwca, gdy ja już oficjalnie będę absolwentką tej szkoły. A on przestanie być moim nauczycielem.
Gdy doszłam do domu mama siedziała na kanapie. Nie zwróciła na mnie uwagi. Odrobiłam zadanie i poszłam się umyć. Na następny dzień ubrałam krótka zwiewną sukienkę w kremowym kolorze, na której od dołu po lewym boku szły małe różyczki i sięgały do pasa – wyglądałam w niej ślicznie. I kremowe szpili... Miałam z nim dzisiaj dwie lekcje bardzo z tego powodu się cieszyłam. Gdy byłam już w pobliży szkoły spotkałam Liam'a go tylko wmurowało a mnie usatysfakcjonowało to że mu się spodobam. Ale zamiast przystanąć ruszyłam w stronę budynku, złapał mnie za nadgarstek i pociągnął pod ścianę... Zasłaniały nas tuhuje więc nikt nas nie mógł zauważyć, miałam nadzieję że coś zrobi ale on tylko powiedział:
- Rozumiem że ci się podobam, ale proszę przestań mnie prowokować bo to się źle skończy... -teoretycznie była to groźba, ale wcale tak nie zabrzmiała.
- Ale ja... Ja... - zaczęłam, ale on przyłożył mi palec na usta.
- Podobasz mi się, jesteś inna. Jesteś mądra. Moje serce bije szybciej jak cię widzę, zakochałem się w tobie ale jesteś moją uczennicą... Proszę uszanuj to. Pomyśl o dziewięciu miesiącach które nas czekają... Proszę. Nie chcę stracić pracy, ale jeszcze bardziej nie chcę by tobie się coś stało. To tylko dziewięć miesięcy - powiedział, pocałował mnie w policzek i odszedł. Ruszył do szkoły a ja stałam jak wmurowana... Dlaczego naciskał na dziewięć miesięcy.
Chwila, czy on nie chciał powiedzieć że możemy się spotykać po ukończeniu tej szkoły... Jak tylko ją skończę. Po kilku minutach otrząsnęłam się i ruszyłam do szkoły... Postanowiłam postarać się nie prowokować go i przetrwać te dziewięć miesięcy...
Wiedziałam że nie mogę się tak wyzywająco ubierać lecz jak ja. mam tego nie robić gdyż mam tylko kilka par spodni ?? Tylko kilka koszulek bez dekoltu. Zawsze uważałam że w spodniach i takich bluzkach przypominam chłopaka... Miałam tylko cztery zestawy które mi się podobały - czarne rurki i białą bokserkę i miętowy sweterek z uśmiechem do tego zawsze ubierałam niebieskie vansy (http://i53.tinypic.com/23vyvqg.png). Szare rurki i łososiową bluzkę, do czego zakładałam botki na obcasie i dżinsową kamizelkę (http://bi.gazeta.pl/im/4/10333/z10333214X.jpg), czarne getry i kawowa bluza z nadrukiem królika co łączyłam z kremowymi balerinami i szarą torbą (https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiOpFpcgF0pyKa8WMJKIVwl7IrdnZF8FT_mrVI2zJ2TQBhGtcrSN3Lrb4eEBcUHDVM0CrhHXYVBK70JWUpREeb4dckVRYWyWcsLV9zvdCJ8_7h5rfvtLf7uEFnMOF98v9bC70YBrHuXjg/s1600/3.jpg)oraz turkusowe spodnie, T-Shirt ze smerfetką, szare trampki za kostkę do czego dobierałam turkusową torbę i bransoletki (https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEipLl5DtLACbZrQFEhzUW9RgXPjheGGc11t9r9sGbf2ytPz10c7_qOTJcCGoV77OgAGnqYSUDMMEpLZTkqpvClgP3eFg0j0sX7OEvihyK9dDBRbasjeSJIGVdnR_Cb_4nEJzR-3LbqJC-A/s640/moda1.jpg)... Zdecydowanie musiałam iść na zakupy...
Na lekcjach z Liam'em prawie na niego nie patrzyłam. Reszta zajęć zleciała nawet nie wiem kiedy. Po szkole wbiegłam do domu. Zmieniłam szpilki na balerinki i wzięłam czarną marynarkę oraz torebkę i portfel w którym miałam ponad 300 funtów oraz kartę na której miałam ponad tysiąc funtów gdyż ojciec co miesiąc wpłacał na nią ponad 150 funtów... I pobiegłam do pobliskiego centrum handlowego - mojego ulubionego... Wpadłam w szał zakupów kupiłam kilka zestawów ubrań - szarą bluzkę z sercem z trzy czwartymi rękawami, dwie pary niebieskich przecieranych rurek, czerwone i czarne krótkie trampki. Dżinsową koszulę za pupę, czarne leginsy, brązową torbę i białe trampki za kostkę, oraz wisiorek sowę...Łososiowe rurki, biały podkoszulek na ramiączkach z szarą narzutką z różowym napisem oraz szare adidasy a do tego dokupiłam fioletową torbę i kolczyki różyczki... Kupiłam także kilka niezależnych rzeczy - brązowe szpilki sandałki, kremową bluzkę z sercem, kolczyki piórka w trzech kolorach, marynarkę z rękawami trzy czwarte, czarno-kremową sukienkę do kolan, czerwoną i zieloną bejsbolówkę, oraz kilka par krótkich spodenek... A także z siedem nowych kolorów lakierów. I mimo tak wielkich zakupów wydałam niespełna 390 funtów...
~Crazy carrots
~Crazy mirror
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz