niedziela, 3 listopada 2013

Rozdział II

Po zakupach umyłam się i położyłam się spać, byłam bardzo zmęczona. Kochałam zakupy, ale to było bardzo męczące zajęcie.

Kolejne cztery dni mijały mi bez większych problemów. Liam o mało nie umierał na lekcjach a ja w domu gdy czekałam na kolejne lekcje z nim... To było trudne, nie być z nim ale kochać go całym sercem. Zaczynałam sobie z tym radzić, choć bardzo powoli. Położyłam się spać, była niedziela a ja szłam do łóżka o wpół do siódmej tylko dlatego że mama była w domu a ja nie mogłam już wytrzymać. Ciągle o nim myślałam, z każdym dniem kochałam go bardziej.
Następnego dnia ubrałam się w szarą bluzkę z sercem, ciemno różowe rurki oraz czarne baleriny (http://img.stylistki.pl/sets/szara-bluzka-z-sercem--1374278894-s329085.jpg?v=0). Do tego czarna torebka i bransoletki. Dzisiaj akurat miałam 2 lekcje z Liam'em. Pierwsza lekcja matma... Zleciał bardzo szybko teraz lekcja z Payne'm. Gdy chodziłyśmy z koleżankami po korytarzu cały czas czułam na sobie jego spojrzenie. Bardzo mi to schlebiało, ale zastanawiałam się dlaczego to robi w końcu zgodnie z jego prośbą przestałam się ubierać "wyzywająco" jak to określił.
Kolejną lekcja jaką miałam był angielski a potem wychowawcza obie z moim Li... Ciągle czułam że mnie obserwuje, może jednak błędne było moje przekonanie że dziewczyny w spodniach nie są dziewczęce - owszem niektóre zestawy dawały takie wrażenie, ale jeśli odpowiednio dobierze się części garderoby wygląda się bardzo dziewczęco. Po wychowawczej miały zostać cztery osoby - Eva, Inga, Patryk oraz ja... Jednak z pierwszą dwójką rozmawiał bardzo krótko, z Patrykiem prawie pięć minut... Natomiast gdy przeszedł do rozmowy ze mną ton jego głosu się zmienił na czulszy:
- Nawet w tym stroju wyglądasz bardzo seksownie... Zakochałem się w tobie ale nie mogę być z tobą to boli. Nie mogę cię wzywać po każdej lekcji bo masz świetne oceny... Proszę, zrób coś dla mnie i zostawaj czasem sama, by porozmawiać. Ale nie może to być za często... Wyglądasz ślicznie - szepnął mi do uch gdy go mijałam...
- Dobrze i dziękuję - powiedziałam i wyszłam. Gdy przyjaciółki zapytały mnie o czym rozmawialiśmy odpowiedziałam że o zajęciach dla utalentowanych... Jutro miało być losowanie a ja wiedziałam jaka jest pierwsza czwórka. Natomiast wszyscy moi znajomi zastanawiali się czy to na nich padnie.
Po lekcjach poszłam z Ev i kilkoma koleżankami do kawiarni zrobić projekt zaczęłyśmy go robić, jednak po kilku minutach Lisa rozlała kawę na polowe zrobionej pracy...
Zaczęłyśmy się kłócić. W końcu po półgodzinie bezsensownej sprzeczki powiedziałam ze sama zrobię ten cholerny projekt. Rozeszłyśmy się... Gdy przyszłam do domu zrobiłam projekt, zadanie domowe i w końcu mogłam się iść umyć. Wyszłam z wanny gdy nagle mama mnie zawołała ze dzwoni telefon była 21 kto o tej porze by dzwonił. Zadzwonił akurat jak mama wychodziła do pracy wiec mogłam spokojnie porozmawiać nie martwiąc się że usłyszy, odebrałam na górze... Wmurowało mnie jak usłyszałam jego głos, usłyszałam zamykanie drzwi i prawie krzyknęłam:
- Dlaczego do mnie dzwonisz, kazałeś mi się trzymać z daleka a sam dzwonisz do mnie w nocy! Co ty sobie myślisz?
- Że mnie wpuścisz, bo pada. - odparł spokojnie, jak gdyby ta rozmowa była normalnością.
- Słucham...?
- Stoję przy tylnych drzwiach twojego domu... Wpuścisz mnie? - zapytał a ja nie wiedziałam czy żartuje czy mówi poważnie - A więc? - dodał po chwili głuchej ciszy w słuchawce.
- Tak, jasne czekaj... - popatrzyłam na siebie, miałam na sobie krótkie szare spodenki i bluzkę na ramiączkach z tego samego kompletu (http://images.okazje.info.pl/p/odziez-i-obuwie/6074/esotiq-23488-patrice-pizama-damska.jpg)- no ale cóż ja byłam u siebie w domu. Zbiegłam na dół i otworzyłam drzwi.
- Cześć - powiedział.
- Co ty tu jasna cholera robisz? - krzyknęłam jak tylko wszedł do środka.
- Odwiedzam cię - odparł z uśmiechem.
- Jestem twoją uczennicą. Uczennic się nie odwiedza o 21 wieczorem w domu, zwłaszcza jeśli są same w domu.
- Jesteś sama? - spytał zadziornie...
- Taak... - odparłam i nagle poczułam jego dłonie na biodrach... Posadził mnie na szafce przy której staliśmy i pocałował mnie. Mocno ale delikatnie i czule... Bardzo namiętnie.
- Co to było - zapytałam zdziwiona.
- Kochasz mnie? - zapytał...
- Tak, ale jesteś moim nauczycielem.
- Już niedługo - odparł i znów mnie pocałował...
Wylądowaliśmy w moim pokoju na łóżku, on bez koszulki ja w samej bieliźnie...
- Liam, ja cię kocham ale nie chce byś żałował - powiedziałam...
- Pożałuję jeśli tego nie zrobię... Chyba że ty nie...
- Ja chcę. Kocham cię... - powiedziałam spokojnie ale nie pożałowałam tego. Byłam gotowa na to co miało nastąpić.
Może to był pierwszy raz gdy w ogóle porozmawialiśmy o czymś innym niż nauka, w innej okoliczności niż szkolna sala lekcyjna, ale wiedziałam że oboje czujemy to samo. Wiedziałam że nasza miłość jest czysta i piękna, a co najważniejsze odwzajemniona.
Nie czułam zbytnio bólu, Liam doskonale wiedział że to mój pierwszy raz był bardzo delikatny, na tyle na ile potrafił - oczywiście. Mimo wszystko nie żałowałam decyzji podjętej wraz z słowami "Ja chcę. Kocham cię..." nie żałowałam jej gdy Liam pozbawiał mnie bielizny, gdy coraz to namiętniej mnie całował. Nie żałowałam tego gdy powoli i dokładnie "badał" moje ciało swoimi rękoma... Nie chciałam powiedzieć by przestał w żadnym momencie naszego stosunku. Czułam się doskonale, pomimo strachu i późniejszego bólu. Moment gdy Liam we mnie wszedł był najbardziej... Najbardziej czułym momentem z jakim się w życiu spotkałam, wcześniej myślałam że sex to coś okropnego i ohydnego. On uświadomił mi w jak wielkim błędzie byłam. Podczas gdy jego penis znajdował się we mnie i poruszał delikatnie, Liam całował mnie namiętnie powoli schodząc z pocałunkami na ramiona i szyję. W pewnym momencie myślałam że umrę z bólu, on mnie tylko chwycił, mocno. Bardzo mocno. Dał krótkiego całusa w lewe ramię i szepnął do ucha bym jeszcze chwilkę wytrzymała... W tym momencie cieszyłam się że w moim pokoju leciało radio gdyż moje jęki mogli by usłyszeć wszyscy sąsiedzi przez co moglibyśmy mieć kłopoty, większe on ale ja tego nie chciałam. Liam powoli 'wyszedł' ze mnie, opadł na łóżko i przyciągnął mnie do siebie. Pocałował w czoło po czym zaczęliśmy rozmawiać, długo. W końcu zasnęłam.
Gdy się obudziłam zegar wskazywał czwartą, za dwie godziny miała wrócić mama, a Liam spał obok mnie...
- Li kotku obudź się.
- Co się stało kochanie?
- Moja mama wraca za półtorej godziny musisz już iść.
- Muszę?? - spytał zadziornie.
- Tak... Nie martw się zobaczymy się w szkole. - Dałam mu buziaka w czoło on się ubrał i na pożegnanie czule i namiętnie mnie pocałował...
Gdy on wyszedł ja opadłam na kanapie z zadziornym uśmieszkiem wstałam po prawie dwóch godzinach, zrobiłam śniadanie i wtedy weszła mama.
- Cześć myszko.
- Hej mamo.
- Kto to wczoraj dzwonił ?
- Kolega czy przez przypadek nie zabrałam mu książki.
- Aha ja się idę przebrać.
- Ok. Ja zjem i idę do szkoły.
- Ale jest dopiero szósta...
- Ale muszę wpaść jeszcze do kawiarni pomóc dziewczyną - skłamałam.
Tym razem postanowiłam zrobić Liasiowi na złość a wiec ubrałam moją nową kremowo-czarną sukienkę do pół uda i czerwone buty na obcasie do tego czerwone dodatki i czarne.
Gdy doszłam do szkoły była siódma dwadzieścia, zajęcia zaczynałam dopiero za czterdzieści minut, w szkole jeszcze nikogo nie było gdyż dziś wszyscy mieli na drugą lekcję, tylko ja i piątka innych uczniów musiała być tu wcześniej z powodu dodatkowych zajęć... Ale jak tylko zbliżyłam się do schodów, ktoś chwycił mój nadgarstek i pociągnął mnie pod ścianę. Chciałam krzyknąć ale zorientowałam się że to Li...
- Jak mogłaś?
- A co - spytałam przestraszona...
- Wyrzucić mnie rano... - zawahał się, szybko mnie oglądnął - I ubrać taką sukienkę... - dodał i mnie pocałował.
- Po pierwsze musiałam bo by mnie matka zabiła, osiemnastkę mam dopiero za dwa miesiące a po drugie jesteś moim nauczycielem. A co do sukienki to co, nie podoba ci się?
- Nie wręcz przeciwnie, jest prześliczna... A ty jeszcze śliczniejsza - powiedział zadziornie...
Po kilku minutach wszedł do szkoły, ja odczekałam jeszcze kilka i także ruszyłam w jej kierunku... Okazało się że poza mną i Eve nikt nie przyszedł na zajęcia. Więc Liam, albo pan Payne jak mówi Eve powiedział że nie musimy nic robić... Więc całą lekcję przesiedziałyśmy na rozmowie.
Sekundy zlewały mi się w minuty, minuty w godziny, godziny w dni a te zlewały mi się w tygodnie. Czas mijał a ja z Liam'em musieliśmy się ukkrywać - nie mogliśmy nikomu o nas powiedzieć bo by nas po pierwsze wyrzucono, a po drugie oskarżono by go o molestowanie... Co nie było by prawdą bo ja go kochałam, i sama podjudzałam. I pomimo że miałam poczucie jakby minął już rok od kiedy go po raz pierwszy spotkałam to było dopiero półtora tygodnia. Tak, to nie do uwierzenia ale była dopiero środa, drugiego tygodnia nauki.
Po piątej lekcji wyskoczyłam do kawiarni po kawy i drożdżówki dla mnie i mojej paczki...
Później poszliśmy do kina na jakiś romans. A ja się źle czułam bez Li oglądając to wszystko. Film skończył się o 19. O 20 byłam już w domu właśnie moja mama wychodziła. Dosłownie 5 min po wyjściu mamy zadzwonił mi telefon.
- Hej kotku
- Hej Li co ci znowu odbiło żeby do mnie o tej porze dzwonił... Znowu?!?.
- Po prostu się stęskniłem za twoim głosem.
Gdy to powiedział zaśmiałam się, a on:
- Otworzysz mi drzwi.
- Czy ty znowu dzwonisz spod moich kuchennych drzwi?
- Tak...
Skoro tam stał, to poszłam otworzyć. Mój ukochany stał w drzwiach a w ręce trzymał torbę z chińszczyzną...
- Zjemy? - zapytał...
- Jasne... Zostajesz na noc?
- Znów będę miał się wymknąć o czwartej.
- Tak...
- Na prawdę będę musiał - przekomarzał się ze mną.
- Niestety misiu ale tak.
- No dobrze, dla ciebie wszystko - powiedział i podał mi kolację... - Co dziś robiłaś?
- Byłam w kinie.
- Na czym?
- Na jakimś romansie... - odparłam
- Beze mnie? - spytał zawiedziony... - tak wiem jestem twoim nauczycielem. Ale obiecuję że już niedługo...
- Wiem, wiem. Mówiłeś że niedługo... - sądziłam że chodziło mu o to że ja za dziewięć miesięcy skończę tą szkołę.
Kochany Li wymknął się o czwartej a ja poszłam dalej spać.
Gdy wstałam mama czekała na mnie ze śniadaniem.
- Jak ci się spało?
- Dobrze. A jak tam było w pracy ? - zapytałam by nie zaczęła wypytywać o to co robiłam wieczorem.
Po zjedzeniu śniadania poszłam na górę się przebrać ubrałam krótka kremową sukienkę bez ramiączek i buty na obcasie (mniej więcej: https://encrypted-tbn0.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcS6aE3X3fSACJhF6hTyM5e-ZZ-ISLOfbEkoGKc08g2Os3eFJLLh). Dzisiaj znowu jako nieliczni byliśmy na pierwszej lekcji w piątkę.
Minął miesiąc... Nadszedł piątek... Żałowałam że był piątek, to oznaczało że przez dwa kolejne dni miałam nie widzieć Liasia... Dyrektorka powiesiła listę po szóstej lekcji... Wiele osób się załamało. Ale szczerze mówiąc lista wyglądała bardzo niewinnie - trzy osoby z dobrymi średnia w czym jedna to ja, dwóch szkolnych łobuzów, jedna Gotka i cztery normalne osoby... Nikt nie mógł się domyślić że cztery osoby były wybrane poza losowaniem.


Wyjazd miał się odbyć w poniedziałek rano... Musiałam się spakować przez weekend...
Na siódmej lekcji dostałam esemesa od mamy "Wyjeżdżam, wracam w sobotę wieczorem" jako iż była to lekcja z Li, ten wykorzystał to bym została po lekcji:
- "Ko..." - zaczął ale się zorientował i zmienił - Cara zostań po lekcji porozmawiamy o używaniu telefonów na lekcji...
Po lekcji zostałam tak jak prosił.
- Naprawdę...? - zapytałam - myślałam że u pan... Ciebie można.
- Musiałem mieć powód a muszę ci coś powiedzieć.
- Tak co...
- Po wycieczce odchodzę ze szkoły. Poczekamy miesiąc do twojej osiemnastki i się ujawnimy... Co ty na to.
- Li, naprawdę - powiedziałam uradowana... - ale nie możesz odejść, jak zarobisz...
- Powiem ci po wycieczce. A z kim esemesowałaś?
- Z mamą, nie ma jej od siedemnastej od jutra do dwudziestej.
- Mogę wpaść? - zapytał choć znał moją odpowiedź.
- Jasne - odpowiedziałam uradowana.
Z klasy wyszłam trochę za bardzo radosna... Myśl o tym że mogę z nim spędzić dwadzieścia cztery godziny mnie tak bardzo ucieszyła.
- Czemu się tak szczerzysz - zapytała moja przyjaciółka.
- Bo nie wpisze mi do akt używania telefonu na lekcji pod warunkiem że nigdy więcej tego nie zrobię... - skłamałam na jednym oddechu.
- Fuksiara...
- Nie po prostu mam bardzo dobre oceny. Spróbuj - powiedziałam i odeszłam z uśmiechem na ustach...
Gdy doszłam do domu zaczęłam się pakować żeby mieć więcej czasu z Liasiem. Gdy skończyłam się pakować była już 16 mama robiła deser, jak mnie nie będzie możesz zaprosić kilka znajomych, tylko nie roznieście domu ok ?
Dobrze obiecuje.
Zjadłyśmy galaretkę, i wyszła. Zaledwie dziesięć minut później ktoś zadzwonił na telefon a ja siedziałam w seksownej z koronkami czarnej bieliźnie i białej sukience.
- Słucham...
- Otworzysz drzwi? - usłyszałam w słuchawce głos Liama.

~crazy carots
~crazy mirror 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz